Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 2.pdf/108

Ta strona została uwierzytelniona.

szczęście, bo wkrótce dostałem ataku nerwowego, a nim przybyliśmy do domu, wpadłem w szał, graniczący już z obłąkaniem.
Może pan sobie wyobrazić przerażenie moich krewnych, gdy zbudzeni ze snu, ujrzeli doktora, który mnie przywiózł w takim stanie. Moja biedna Anna i moja matka były w rozpaczy. Dr. Ferrier opowiedział cały przypadek, o ile to słyszał od urzędnika policyjnego, ale opowiadanie jego wcale nie przyczyniło się do uspokojenia ich. Zapowiadała się u mnie długa choroba, dlatego Józef musiał mi odstąpić swoją miłą sypialnię, którą zamieniono na pokój dla mnie. Leżałem przeszło 9 tygodni nieprzytomny w gorączce na zapalenie mózgu. Tylko pielęgnacyi doktora i panny Harrison zawdzięczam, że jeszcze żyję i że dziś z panem mogę mówić. Anna pielęgnowała mnie we dnie i w nocy a dopiero później zastępowała ją w nocy najęta do tego kobieta, bo w napadach byłem do wszystkiego zdolny. Powoli począłem wracać do przytomności, a od trzech dni mogę już swobodnie myśleć i zastanawiać się nad zaszłymi wypadkami. Lecz nieraz wolałbym, żebym był wcale nie wrócił do przytomności. Natychmiast zatelegrafowałem po Mr. Forbesa, który się moją sprawą zajmował. Przybył i zapewnił mnie, że mimo pilnych poszukiwań