Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 2.pdf/109

Ta strona została uwierzytelniona.

nie mógł natrafić na żaden ślad. Odźwiernego i jego żonę kilkakrotnie przesłuchiwano, ale mimoto tajemnicza ta sprawa pozostała niewyjaśniona. Policya skierowała swoje podejrzenia także na młodego Gorota, który, — jak pan sobie przypomni — pozostał wtedy dłużej, niż zwykle w biurze. Szczegół ten, a nadto jego francuskie nazwisko, wzbudziły podejrzenie policyi. Atoli stwierdzono, że będąc potomkiem rodziny Hugenotów, jest tak z powodu swych przekonań, jak z powodu tradycyi, równie dobrym Anglikiem, jak ja i pan, a zresztą ja zabrałem się do roboty dopiero wtedy, gdy on wyszedł z biura. Nie było więc żadnego powodu do posądzenia go o tę zbrodnię, a sprawa przez to pozostała tajemniczą. — Do pana więc teraz się zwracam, panie Holmesie, w panu moja ostatnia nadzieja; jeżeli i ta mnie zawiedzie, straciłem na zawsze moją cześć i moje stanowisko.
Chory, znużony długiem mówieniem, opadł na poduszki, a jego pielęgniarka podała mu zaraz wzmacniające lekarstwo. Holmes siedział z przymkniętemi oczyma i głową w tył pochyloną w milczeniu i obcemu mogłoby się zdawać, że sprawa ta nie wywarła na nim żadnego wrażenia. Ja atoli wiedziałem, że sprawa ta go niezmiernie zajęła i że uwadze jego nie uszedł najmniejszy szczegół.