Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 2.pdf/116

Ta strona została uwierzytelniona.

— Jest to w każdym razie możliwość, z którą trzeba się liczyć. Zresztą dziś jeszcze odwiedzimy lorda i zobaczymy, co nam powie. Wiele już poczyniłem kroków.
— Już?
— Tak, na dworcu w Woking zatelegrafowałem do wszystkich redakcyi w Londynie. W wieczornych dziennikach okaże się następujący anons.
Podał mi kawałek papieru, wydarty z notesu, na którym były ołówkiem napisane następujące słowa:
10 funtów nagrody — za podanie numeru dorożki, która dnia 23. maja o godzinie trzy kwadranse na dziesiątą przywiozła gościa pod drzwi ministeryum spraw zagranicznych przy Charles-Street lub w pobliżu jego. Zgłoszenia pod Baker-Street 221/B.“
— A więc sadzisz, że złodziej przyjechał dorożką?
— Mogę się mylić, ale to nic nie szkodzi. Bo, jeżeli jak Phelps zapewnia, niema żadnej skrytki ani w pokoju ani w korytarzu, to musiał złodziej przyjść z zewnątrz. Jeżeli atoli w deszczową noc przyszedł z ulicy i nie zostawił śladów na linoleum, musiał prawdopodobnie przyjechać powozem. Jestem tego prawie pewny.
— Zdaje mi się także, że masz słuszność.