Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 2.pdf/118

Ta strona została uwierzytelniona.

przypadła policyi. Pan tego nie wiesz jeszcze, bo jesteś pan młody i niedoświadczony; ale jeżeli pan chce robić postępy w swym zawodzie, to radzę panu wspólnie ze mną działać, a nie robić mi trudności.
— Byłbym niezmiernie wdzięczny za kilka wskazówek — odpowiedział tajny ajent zmienionym tonem. — Bo dotąd nie doszedłem do żadnych pomyślnych wyników.
— A cóż pan dotąd zrobiłeś?
— Przedewszystkiem zwróciliśmy uwagę na odźwiernego Tangeya. W gwardyi zachowywał się zupełnie poprawnie i nie można mu było zrobić żadnego zarzutu. Ale jego żona jest bardzo podejrzana osoba i prawdopodobnie wie ona więcej o tem, jak się zdaje.
— Czy policya ją śledzi?
— Tak jest, a umyślnie wyznaczona do tego kobieta ma ją na oku. Tangeyowa oddaje się namiętnie pijaństwu; myśleliśmy więc, że w tym stanie język jej się rozwiąże, niestety nic nie można się było od niej dowiedzieć.
— Słyszałem, że egzekutor był u nich w domu.
— Tak, ale dług już zapłacili.
— A skąd wzięli pieniądze?
— Na prawej zupełnie drodze. Otrzymał swoja pensyę; nic więc nie wskazuje na to, żeby mieli inne dochody.