Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 2.pdf/142

Ta strona została uwierzytelniona.

pokonać. Oczy jego — jedyna broń, jaka mu pozostała — ciskały na mnie błyskawice nienawiści, ale wreszcie usłuchał mojej rady i oddał dokument. Wtedy zaś go natychmiast puściłem i równocześnie zatelegrafowałem o całym wypadku do Forbesa. Jeżeli uda mu się ptaszka złapać, to dobrze. Ale jeżeli zastanie już gniazdko puste, to jeszcze lepiej dla rządu. Sadzę bowiem, że tak lord Holdhurst jak p. Percy Phelps woleliby, żeby sprawa ta wcale nie była roztrząsana przed sądem.
— Mój Boże! — wyjąknął nasz klient. Czyż to możliwe, że kiedy ja z rozpaczy w gorączce leżałem przez 10 tygodni, papiery znajdowały się w tym samym pokoju?
— I rzeczywiście tak było!
— A Józef — złodziej i łotr!
— Zdaje mi się, że Józef jest o wiele niebezpieczniejszy i podlejszy, aniżeli to można sadzić z jego powierzchowności. Dowiedziałem się dziś rano o nim, że poniósł wielkie straty na giełdzie, i że nie cofa się przed żadnymi środkami, gdzie chodzi o zdobycie pieniędzy. Będąc takim egoistą, nie wahał się też poświęcić pańskiej czci i szczęście swej siostry dla własnej korzyści.
Percy Phelps opadł na krzesło.
— Jestem jakby ogłuszony; pańskie słowa działają na mnie jak ciosy zadawane w głowę.