Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 2.pdf/66

Ta strona została uwierzytelniona.

pozostawiony swemu instynktywi, w takim razie albo wrócił do Kings Pyland albo pobiegł do Capleton. Bo poco miałby się włóczyć bez celu po polach? Prawdopodobnie spostrzeżonoby go już dotąd. A pocoby go mieli uprowadzić cyganie? Ci zawsze uciekają, gdy jakaś taka zbrodnia zajdzie, bo nie lubią mieć z policyą do czynienia. Nie mogli zaś mieć nadziei, żeby konia takiego sprzedać, bo mogliby się przez to wystawić tylko na wielkie niebezpieczeństwo, a nic nie zyskać. Nieprawda?
— A więc gdzie on się znajduje?
— Mówiłem ci już, że koń zwrócił się albo do Kings Pyland, albo do Capleton. Przypuśćmy to drugie, jako hypotezę, a zobaczymy, do czego nas to doprowadzi. Ta cześć równiny jest, jak to już zauważył inspektor, bardzo twardą i suchą. Ale płaskowyż ten opada ku Capleton, a tam dalej jest, jak widzisz, zagłębienie, które w poniedziałek w nocy musiało być bardzo wilgotne. Jeżeli więc nasze przypuszczenie jest słuszne, to koń musiał tamtędy przechodzić i w tem miejscu musimy szukać śladów.
W czasie tej rozmowy przyspieszyliśmy kroku i po kilku minutach byliśmy przy wspomnianem miejscu. Na życzenie Holmesa poszedłem około 50 kroków dalej na prawo