Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 2.pdf/75

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nic nadzwyczajnego, proszę pana, jak tylko to, że trzy z nich zachorowały.
Zdołałem zauważyć, że odpowiedź ta niezmiernie ucieszyła Holmesa, bo z zadowoleniem skinął głową i zacierał sobie ręce z radości.
— Niezmiernie ważna rzecz, Watsonie, niezmiernie ważna, rzekł, ściskając mnie za rękę. Polecam pańskiej uwadze, panie inspektorze, tę dziwną epidemię między owcami. Jazda!
Pułkownik miał ciągle na ustach lekceważący uśmiech, którym dawał do poznania, jak nizkie zdanie wyrobił sobie o wartości Holmesa. Twarz inspektora natomiast zdradzała zajęcie w wysokim stopniu.
— Pan uważa to za ważny szczegół? zapytał.
— Za niezmiernie ważny.
— Czy jest jeszcze jakiś punkt, na który mógłby pan zwrócić moją uwagę?
— Naturalnie, także dziwne zachowanie się psa w nocy.
— Pies wcale temu nie przeszkadzał.
— To właśnie dziwne, odpowiedział Holmes.


∗                ∗

W cztery dni później jechaliśmy do Winchester, aby być obecnymi na wielkich wyścigach o nagrodę Wessexu. Pułkownik Ross oczekiwał