Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 2.pdf/82

Ta strona została uwierzytelniona.

nowiłem się nad znaczeniem tej okoliczności, że pies tej nocy zachowywał się tak spokojnie, bo jedno przypuszczenie pociąga zaraz za sobą drugie. Zajście z Simpsonem wskazywało na to, że pies był w stajni, a jednak nie szczekał, gdy ten „ktoś“ wyprowadzał konia ze stajni, bo obaj śpiący obok stajni parobcy nie zbudzili się. Prawdopodobnie więc ten gość nocny był taką osobą, którą pies dobrze znał.
Byłem więc teraz tego prawie pewny, że to John Straker wyprowadził w nocy „Srebrny Promień“ ze stajni. Ale w jakim celu, w jakim zamiarze? Z pewnością w jakimś nieuczciwym, bo pocoby usypiał własnego parobka? A jednak nie mogłem odgadnąć tego zamiaru. Zdarzały się już wypadki, że trenerzy za pośrednictwem ajentów stawiali wielkie sumy przeciw własnym swym koniom, a następnie przeszkadzali im w pozyskaniu wygranej na wyścigach. Częstokroć jest to powstrzymujący konia żokiej, a nieraz sposób jeszcze bardziej skomplikowany. Co tu zaszło? Spodziewałem się, że zawartość jego kieszeni da mi w tym względzie wyjaśnienie.
Tak się też stało. Przypomina pan sobie pewnie ten dziwny, mały nożyk, znaleziony w ręku zabitego, nożyk, którego przecież nikt o zdrowych zmysłach nie używałby do