Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 2.pdf/83

Ta strona została uwierzytelniona.

obrony. Był to, jak dr. Watson zauważył, nożyk używany przez lekarzy do najbardziej delikatnych operacyi. I miał on rzeczywiście służyć w tej nocy do takiej delikatnej operacyi. Przy swem doświadczeniu na polu końskiego sportu wie pan zapewne, że można koniowi przeciąć ścięgna w nodze tak zręcznie, że nikt tego nie dostrzeże. Tak zraniony koń jest już zupełnie niezdatnym, co się przypisuje potem błędowi przy treningu lub jakiejś niedyspozycyi, a nikt nie przypuszcza zdradzieckiego podstępu.
— Podły łotr! krzyknął pułkownik.
— Mam więc tu wyjaśnienie tego, dlaczego Straker konia wyprowadził na pole. Tak mądre zwierzę mogło narobić wiele hałasu, gdyby tylko poczuło cięcie nożem. Musiał więc dokonać operacyi na otwartem polu.
— Jak mogłem być tak ślepy! zawołał pułkownik. Do tego więc potrzebował świecy i zapałek?!
— Niewątpliwie. Ale na podstawie przedmiotów znalezionych w kieszeni wykryłem nietylko sposób wykonania zbrodni, ale także jej motywy. Jako człowiek praktyczny wie pan pułkownik pewnie, że nikt chyba nie nosi cudzych rachunków w swojej kieszeni, bo mamy zwykle dość swoich własnych.
Wywnioskowałem stąd, że Straker musiał