Strona:PL Doyle - Zaginiony footbalista (zbiór).pdf/107

Ta strona została uwierzytelniona.

wszystkiego. Gdyby pan profesor był je zobaczył, mój panicz byłby stracony. Upadłem na krzesło i siedziałem bez ruchu, aż pan profesor poszedł do pana. Potem wyszedł mój biedny panicz — dzieckiem bawił się na moich kolanach — i wyznał mi wszystko. Czyż to nie było naturalne, proszę panów, że starałem się go uratować? I czyż nie było również naturalne, że przemawiałem do niego tak, jakby jego zmarły ojciec był do niego przemawiał. Że go przekonywałem, by nie korzystał z takiego uczynku? Czyż można mnie za to zganić? Myślę, że nie.
— Nie, stanowczo nie! — odrzekł Holmes serdecznie — A więc panie profesorze, rozwiązaliśmy pańską zagadkę, a teraz śniadanie czeka na nas w domu. Chodź, Watsonie! A panu, młody panie, życzę pięknej przyszłości w Rhodezji Teraz się pan potknąłeś. Lecz spodziewam się, że w przyszłości zajdziesz wysoko. — Zwróciliśmy się ku drzwiom. Twarz młodzieńca pałała rumieńcem wstydu.