Strona:PL Doyle - Zaginiony footbalista (zbiór).pdf/64

Ta strona została uwierzytelniona.

słuchem słyszał już przed chwilą. Był jakiś ruch w domu. Gdzieś daleko zamknięto drzwi. Usłyszeliśmy niewyraźny, głuchy szmer, a potem odgłos ciężkich kroków, które zbliżały się szybko. Ktoś szedł ku nam przez korytarz. Potem otworzono drzwi, zaświecono światło i zamknięto drzwi z powrotem. Natychmiast poczuliśmy dym z mocnego cygara. W pobliżu nas chodził ktoś po pokoju. Wkońcu zatrzeszczało krzesło i kroki ustały. Później usłyszeliśmy otwieranie jakiegoś zamku i szelest przewracanych papierów.
Teraz odważyłem się rozchylić ostrożnie firanki i spojrzeć przez malutką szparkę. Holmes przycisnął się do mego ramienia, z czego poznałem, że również korzysta ze sposobności. Tuż przed nami, tak, że mogliśmy dosięgnąć ręką, ujrzeliśmy szerokie pochylone plecy Milvertona. Przeliczyliśmy się widocznie. Nie było go wcale w sypialni, lecz siedział w innej części domu, w jakimś pokoju, którego okien nie widzieliśmy. Jego łysina świeciła nam w oczy. Oparł się o krzesło i wyciągnął nogi przed siebie. W ustach trzymał długie, ciemne cygaro. Ubrany był w czerwonawy smoking z czarnym aksamitnym kołnierzem. W rękach miał jakiś wielki akt, który studjował z zajęciem, puszczając przytem w powietrze niebieskie obłoczki dymu. Jego zachowanie się i wygodna pozycja, wskazywały na to, że niema zamiaru rychło stąd odejść. Nasza sytuacja była bardzo nieprzyjemna.