Strona:PL Doyle - Znak czterech (tł. Neufeldówna, 1922).pdf/108

Ta strona została uwierzytelniona.

cy i robotnicy warsztatów okrętowych już wybierali się do pracy, a zaspane kobiety otwierały okiennice i zamiatały stopnie przededrzwiami. W szynkowniach rozpoczynał się już ruch — wychodzili z nich mężczyźni, których powierzchowność nie budziła zaufania i rękawem ocierali brody po rannej, obficie skropionej, zakąsce. Psy harcowały po ulicach i spoglądały na nas ze zdziwieniem, ale nasz nieporównany Toby nie patrzył ani w lewo, ani w prawo, tylko pędził naprzód, nosem ryjąc ziemię i od czasu do czasu zaskowyczał, co dowodziło niezwykłego podrażnienia węchu.
Minęliśmy Streadham, Brixton, Camberwell i znalezliśmy się w Kennigton Lane, przeszedłszy przez boczne ulice. Ludzie, których ścigaliśmy, dążyli niesłychanie zygzakowatą drogą, chcąc prawdopodobnie ujść uwagi. Nigdy nie szli ulicą główną, jeśli boczna prowadziła w tym samym kierunku. Na krańcu Kennington Lane skręcili na lewo przez ulice Bond i Miles. W punkcie, gdzie ostatnia wychodzi na Knight’s Place, Toby przystanął na chwilę, poczem zaczął latać tam i nazad, z jednem uchem nastawionem, a drugiem spuszczonem — istny obraz psiego zakłopotania. Potem zaczął się kręcić w kółko, spoglądając na nas od cza-

98