Strona:PL Doyle - Znak czterech (tł. Neufeldówna, 1922).pdf/115

Ta strona została uwierzytelniona.

— Człowiek z drewnianą nogą? — powtórzył Holmes tonem zdziwienia.
— Tak, panie. Czarniusieńki, wygląda jak małpa, i przychodził już nieraz po męża. Obudził go znów wczorajszej nocy, a co więcej, mąż wiedział, że on przyjdzie, bo zapalił ogień na statku. Mówię panu otwarcie, że mi się to wcale nie podoba.
— Ale, moja droga pani Smith — rzekł Holmes, wzruszając ramionami — niepotrzebnie zupełnie niepokoi się pani. Zkąd pani wie, że to właśnie ten człowiek z drewnianą nogą przyszedł do męża w nocy? Nie rozumiem, doprawdy, zkąd ta pewność.
— Jego głos, panie. Poznałam jego gruby, ochrypły głos. Zastukał do okna... mogła być w tedy trzecia... „Wstawajcie“, powiedział, „czas w drogę“. Mój stary obudził Kubę... to mój najstarszy... i poszli, a do mnie to się nawet nie odezwali. Słyszałam dobrze stuk drewnianej nogi na kamieniach.
— A czy ten człowiek z drewnianą nogą był sam?
— Nie mogę powiedzieć, panie. Nie słyszałam nikogo innego.
— Bardzo mi przykro, bo chciałem wynająć porządny statek, a zachwalano mi bardzo... jakże się nazywa?

105