Strona:PL Doyle - Znak czterech (tł. Neufeldówna, 1922).pdf/144

Ta strona została uwierzytelniona.

sza łódź; ale mogę przejść naprzeciwko i zatelefonować, żeby się upewnić.
— Potem będę potrzebował dwóch tęgich, silnych ludzi na wypadek oporu.
— Będzie ich kilku w łodzi. Co więcej?
— Jak schwytamy zbrodniarzy, będziemy mieli i skarb. Myślę, że przyjaciel mój z przyjemnością zaniesie szkatułkę młodej osobie, do której połowa z prawa należy. Niech ona pierwsza szkatułkę otworzy. Co, Watsonie?
— Będę wielce rad temu.
— Niebardzo to prawidłowy sposób postępowania — rzekł Jones, potrząsając głową. — Wszelako cała sprawa jest nieprawidłowa i myślę, że musimy na to patrzeć przez szpary. Trzeba będzie potem wręczyć skarb władzom i pozostawić go, dopóki nie skończy się śledztwo urzędowe.
— Oczywiście. To się zrobi. A teraz jeszcze jedna kwestja. Chciałbym bardzo ułyszeć niektóre szczegóły tej sprawy z ust samego Jonathana Small’a. Jak pan wie, lubię sobie opracować sprawy swoje drobiazgowo. Otóż, czy będę mógł rozmówić się z nim prywatnie albo tu u siebie, albo też gdziekolwiek, pod warunkiem, oczywiście, że będzie bacznie strzeżony?
— A no, cóż robić, jest pan panem po-

134