Strona:PL Doyle - Znak czterech (tł. Neufeldówna, 1922).pdf/151

Ta strona została uwierzytelniona.

w nim jakąkolwiek drobnostkę zmienić. Wówczas statek zostałby przeniesiony do tego warsztatu i byłby faktycznie ukryty, gdy jednocześnie mógłbym go mieć na każde zawołanie.
— Jest to, istotnie, bardzo proste.
— Otóż te bardzo proste rzeczy można niesłychanie łatwo pominąć. Postanowiłem tedy działać w duchu wysnutego własnego planu. Wybrałem się w owym prostym stroju marynarza i zapytywałem we wszystkich warsztatach w dole rzeki. W szesnastym nareszcie, u Jacobsona, dowiedziałem się, że przed dwoma dniami otrzymali „Aurorę“ od człowieka z drewnianą nogą, który polecił naprawić coś przy sterze. „Nie wiem czego właściwie chciał“, mówił majster, „bo ster zupełnie w porządku. O, ma pan tam „Aurorę“... ta z czerwonemi pasami“. — A w tejże chwili, kto mógł nadejść jeśli nie zaginiony jej właściciel, Mordecai Smith? A zjawił się w stanie niezbyt trzeźwym. Oczywiście nie byłbym go poznał, skoro go nigdy nie widziałem, ale wrzasnął na całe gardło swoje nazwisko i nazwę swego statku. „Potrzebny mi jest dziś wieczór, na ósmą“, zapowiadał, „na punkt ósmą, pamiętajcie, bo mam dwóch panów, którzy czekać nie będą!“ Zapłacili mu widać dobrze, opływał bowiem w pieniądze i pokazywał szylingi pracującym dokoła ro-

141