Strona:PL Doyle - Znak czterech (tł. Neufeldówna, 1922).pdf/168

Ta strona została uwierzytelniona.

metaliczne błyski w obfitych lśniących zwojach jej włosów. Lewa biała ręka zwieszona była niedbale przez poręcz fotelu, a cała postawa wyrażała tęskny smutek. Na odgłos kroków moich miss Morstan zerwała się, a rumieniec zabarwił jej blade lica, oczy zajaśniały wyrazem radosnego zdumienia.
— Słyszałam zajeżdżającą dorożkę — rzekła. — Myślałam, że to pani Forrester wraca tak wcześnie... ani mi przyszło do głowy, że to pan. Jakież mi pan nowiny przynosi?
— Przynoszę pani więcej niż nowiny — rzekłem, stawiając szkatułkę na stole; mówiłem tonem przesadnie wesołym, choć serce ciążyło mi ołowiem — Przynoszę pani coś, co warte jest więcej, niż wszelkie nowiny na świecie. Przynoszę pani majątek.
Spojrzała na żelazną szkatułkę.
— A więc to jest ów skarb? — spytała dość obojętnie.
— Tak, to jest wielki skarb z Agry. Połowa należy do pani, a połowa do Tadeusza Sholto. Każde z was będzie miało po kilkaset tysięcy. Niech pani tylko pomyśli! Dziesięć tysięcy funtów rocznej renty. Niewiele będzie bogatszych od pani panien w Anglji. Czy to nie świetnie?
Zdaje mi się, że musiałem trochę przesadzić swój zachwyt i że wyczuła nieszczery ton

158