Strona:PL Doyle - Znak czterech (tł. Neufeldówna, 1922).pdf/174

Ta strona została uwierzytelniona.

zień i on, bo po drodze namyślili się i zameldowali o tem, co zaszło, na jednej z poblizkich stacji policyjnych. Mój współlokator, ze zwykłym obojętnym wyrazem twarzy, rozparł się wygodnie w fotelu. Small zaś siedział naprzeciwko niego, chmurny, milczący. Spojrzawszy na pustą szkatułkę, przechylił się w tył i wybuchnął głośnym śmiechem.
— To twoja sprawka! — rzekł Athelney Jones ze złością.
— Tak, schowałem skarb tak, że go nigdy nie dostaniecie — zawołał. — Ten skarb jest mój, a skoro ja go mieć nie mogę, nikt tych bogactw nie dostanie; jużem ja się o to postarał. Mówię wam, że nikt na świecie nie ma prawa do skarbu, oprócz trzech ludzi, którzy przebywają w koszarach aresztanckich, na Andamanach, i mnie. Wiem teraz, że ani ja, ani oni nie mogą ze skarbu korzystać. Pracowałem zarówno dla nich, jak i dla siebie, zawsze w imieniu czterech. Jestem pewien, że oni uczyniliby to samo, co ja i raczej wrzuciliby skarb do Tamizy, niż mieliby go oddać krewnym Sholta lub Morstana. Nie dla zbogacenia ich sprzątnęliśmy Achmeta. Znajdziecie panowie skarb tam, gdzie jest klucz i gdzie spoczywa mały Tonga. Gdy widziałem, że łódź wasza doścignie nas niechybnie, ukryłem zdobycz

164