Strona:PL Doyle - Znak czterech (tł. Neufeldówna, 1922).pdf/176

Ta strona została uwierzytelniona.

ciężko! Spędziłem dwadzieścia długich lat śród tych bagnisk, które są źródłem febry i gorączki, przez cały dzień przy robocie pod drzewami mangrowji, przez całą noc skuty kajdanami w wilgotnej chacie aresztanckiej, kąsany przez moskity, trzęsiony febrą, zawsze popychany i częstowany kulakami przeklętych, czarnoskórych dozorców, którzy z upodobaniem pastwią się nad ludźmi białymi... Tak to zdobyłem skarb z Agry, a wy mi mówicie o sprawiedliwości dlatego, że nie mogę zrozumieć, iż okupiłem go za taką cenę po to, żeby inny z niego korzystał! Wolałbym wisieć na szubienicy, lub uczuć w skórze jedną ze strzał morderczych Tongi, niż gnić w celi więziennej i dręczyć się myślą, że ktoś inny żyje wygodnie w pałacu za pieniądze, które powinny być moje.
Small zrzucił maskę stoicyzmu i wypowiedział te słowa bezładnie, z roziskrzonym wzrokiem, machając namiętnie rękoma i szczękając kajdanami. Zrozumiałem teraz, gdym patrzył na wściekłość tego człowieka, że trwoga, jaka ogarnęła majora Sholto, na wieść, iż pokrzywdzony więzień go ścigał, nie była nieuzasadniona, ani urojona.
— Zapominasz, że my o tem nic nie wiemy — rzekł Holmes; — nieznane nam są twoje dzieje, ztąd też nie możemy osądzić o ile {f|166}}