Strona:PL Doyle - Znak czterech (tł. Neufeldówna, 1922).pdf/201

Ta strona została uwierzytelniona.

major Sholto, kapitan Morstan i porucznik Bromley Brown, dowódcy wojska krajowego, oraz dwaj czy trzej urzędnicy więzienni, wytrawni starzy gracze. Dobrane z nich było towarzystwo.
„Niebawem wszakże uderzyła mnie rzecz jedna — żołnierze stale przegrywali, a cywilni wygrywali. Nie mówię, żeby w tem było co nieuczciwego, stwierdzam tylko fakt. Urzędnicy więzienni, od przybycia na Andamany nie robili prawie nic innego, tylko grali w karty, znali je zatem wyśmienicie, gdy tamci grywali tylko dla przepędzenia czasu, kart zatem nie studjowali. Z każdym wieczorem żołnierze stawali się ubożsi, a im więcej tracili, tembardziej zapalali się do gry. Najmniej szczęścia miał major Sholto. Najpierw płacił banknotami i złotem, ale wkrótce przyszło do rewersów, i to na znaczne sumy. Niekiedy wygrywał drobne kwoty, niby dla zachęty, a potem znów szczęście odwracało się od niego. Przez cały dzień wówczas chodził ponury i milczący, i coraz częściej zaglądał do butelki.
„Pewnego wieczora przegrał więcej jeszcze, niż zazwyczaj. Siedziałem w swej chacie, gdy nadszedł z kapitanem Morstanem, idąc do domu. Żyli oni w wielkiej przyjaźni i prawie zaw-

191