Strona:PL Doyle - Znak czterech (tł. Neufeldówna, 1922).pdf/42

Ta strona została uwierzytelniona.

zupełnem oszustwem — co wydawało mi się nieprawdopodobne — albo też wyprawa ta mogła się zakończyć bardzo ważnem odkryciem. Miss Morstan zachowała spokój i panowanie nad sobą. Usiłowałem rozweselić ją i rozerwać opowieściami swoich przygód w Afganistanie, ale, mówiąc szczerze, byłem sam taki zdenerwowany i taki zaciekawiony, że opowiadanie moje nie miało wielkiego sensu.
Niejednokrotnie później miss Morstan zapewniała mnie, że opowiadałem jej, między innemi, wzruszającą scenę, jak dubeltówka wsunęła łeb, śród ciszy nocnej, do mego namiotu, a ja palnąłem do niej z młodego tygrysa! Z początku zdawałem sobie jako tako sprawę z kierunku, w jakim jechaliśmy; niebawem wszakże wobec mgły i mojej niewielkiej znajomości Londynu, oraz naszej szalenie szybkiej jazdy, zatraciłem wszelkie ślady i wiedziałem tylko, że jedziemy bardzo daleko. Sherlock Holmes wszakże orjentował się doskonale i coraz rzucał półgłosem inną nazwę, w miarę jak dorożka toczyła się mimo skwerów i skręcała w boczne ulice.
— Rochester Row, — mówił. — A teraz Vincent Square. Teraz znów wyjeżdżamy na Vauxball Bridge Road. Widocznie jedziemy w stronę Surreyu. A co, nie omyliłem się. Teraz

32