Strona:PL Doyle - Znak czterech (tł. Neufeldówna, 1922).pdf/50

Ta strona została uwierzytelniona.

to — przerwała miss Morstan — ale przybyłam na pańskie wezwanie dlatego, że pan ma mi coś do powiedzenia. Jest już bardzo późno i radabym, żeby mój pobyt tutaj był możliwie krótki.
— W najlepszym razie potrwa czas jakiś — odparł — bo będziemy musieli pojechać do Norwood, do brata Bartłomieja. Pojedziemy wszyscy i zobaczymy, czy mu damy radę. Okropnie zły na mnie za to, że postanowiłem postąpić tak, jak mi się wydało słusznie. Pokłóciliśmy się nawet wczoraj wieczór. Nie macie państwo pojęcia jaki on straszny, gdy w gniew wpadnie.
— Jeśli mamy jechać do Norwood, lepiejby może zabrać się zaraz, — ośmieliłem się zauważyć.
P. Tadeusz Sholto zaśmiał się tak serdecznie, że aż mu uszy poczerwieniały.
— Ładnie wyglądalibyśmy — zawołał. — Nie mam pojęcia, do czego brat Bartłomiej byłby zdolny, gdybym was tak nagle wprowadził. Nie, muszę państwa przygotować do tego spotkania i objaśnić nasz wzajemny stosunek. Przedewszystkiem uprzedzam, że są w tej całej sprawie rzeczy i dla mnie zupełnie ciemne. Mogę państwu opowiedzieć tylko te fakty, które mi są wiadome.
„Ojcem moim był, jakeście się już domy-

40