Strona:PL Doyle - Znak czterech (tł. Neufeldówna, 1922).pdf/57

Ta strona została uwierzytelniona.

że ów niezwykły wypadek był w związku z obawą, która prześladowała ojca przez całe życie; wszelako wszystko razem pozostało dla nas dotychczas głęboką tajemnicą“.
P. Sholto umilkł, zapalił ponownie narghileh i przez dobrą chwilę puszczał w zamyśleniu kłęby dymu. Siedzieliśmy również zadumani, zastanawiając się nad jego opowieścią. Słuchając skąpych szczegółów śmierci ojca, miss Morstan pobladła śmiertelnie i przez chwilę obawiałem się, że zemdleje. Nalałem szklankę wody z karafki weneckiej, która stała na małym stoliku, i podałem jej, poczem przyszła do siebie.
Sherlock Holmes siedział rozparty wygodnie w fotelu, oczy miał spuszczone, a twarz jego wyrażała wielkie natężenie myśli. P. Tadeusz Sholto spoglądał na nas kolejno, dumny z wrażenia, jakie wywarła jego opowieść; po chwili zaczął znów, puściwszy wielki kłęb dymu:
— Domyślacie się państwo — mówił — że byliśmy obaj z bratem wielce wzburzeni myślą o skarbie, o którym ojciec wspominał. Przez tygodnie i miesiące przetrząsaliśmy dom, przekopywaliśmy ogród, lecz bez żadnego skutku. Oszaleć można było na myśl, że ojciec miał na ustach tę tajemnicę, gdy go zgon za-

47