Strona:PL Doyle - Znak czterech (tł. Neufeldówna, 1922).pdf/76

Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ VI.
Sherlock Holmes działa.

— Watsonie — odezwał się Holmes, zacierając dłonie — mamy z pół godziny czasu, skorzystajmy! Usiądźno tam, w kącie, żeby ślady twoich kroków nie utrudniły poszukiwań. A teraz do roboty! Przedewszystkiem, jak oni weszli i którędy wyszli? Drzwi nie były otwierane od wczoraj wieczorem. Obejrzymy okno. — Wziął latarnię i podszedł do okna, mówiąc głośno swoje uwagi, lecz raczej do siebie samego, niż do mnie.
— Okno jest zamykane od wewnątrz. Rama mocna. Z tamtej strony niema zawiasów. Otwórzmy. Rynny nigdzie blizko niema. Dach za wysoko. A jednak ktoś wszedł oknem. Deszcz padał wczorajszej nocy. Tu, na parapecie jest ślad od zabłoconej stopy. A tutaj jest okrągła plama od błota... o i tu, na posadzce, i tutaj przy stole. Spojrzyj-no, Watsonie! To, istotnie, wskazówki ciekawe...

66