Strona:PL Doyle - Znak czterech (tł. Neufeldówna, 1922).pdf/80

Ta strona została uwierzytelniona.

głem, już po raz drugi w ciągu tej nocy, wyraz zdumienia na jego obliczu. Spojrzałem śladem jego wzroku i zimny dreszcz wstrząsnął mną od stóp do głowy. Podłoga była pokryta śladami bosej stopy — bardzo kształtnei, ale o połowę mniejszej od stopy przeciętnego mężczyzny.
— Holmesie, — wyszeptałem z trudnością, — dziecko jest sprawcą tego ohydnego czynu.
Holmes zapanował już nad sobą.
— Miałem chwilę wahania i niepewności, — rzekł, — ale to rzecz zupełnie naturalna. Pamięć mnie zawiodła, inaczej byłbym mógł to przepowiedzieć. Niczego więcej już się tu nie dowiemy. Zejdźmy.
— No, i cóż myślisz o tych śladach, — spytałem skwapliwie, gdy znaleźliśmy się ponownie w pokoju.
— Mój drogi Watsonie, spróbuj sam trochę pomyśleć, poszukaj, — odparł z pewnem zniecierpliwieniem. — Znasz moją metodę. Zastosuj ją, a porównanie wniosków będzie ciekawe.
— Nie mogę sobie wyobrazić takich okoliczności, któreby odpowiadały tym faktom, — odparłem
— Niebawem zrozumiesz wszystko, — rzekł. — Zdaje mi się, że tu niema już nic ważnego, ale zobaczę jeszcze.

70