Strona:PL Doyle - Znak czterech (tł. Neufeldówna, 1922).pdf/85

Ta strona została uwierzytelniona.

sierżancie i panie Sholto... pański przyjaciel może zostać... Panie Holmes, Sholto wyznał sam, że był tu wczoraj wieczór u brata. Brat umarł, rażony apopleksją, poczem Sholto wyniósł się razem ze skarbem; no, jak się panu taka teorja podoba.
— A nieboszczyk wstał z całym spokojem i zamknął drzwi od wewnątrz.
— Hm! Jest w tem zatem jakaś niedokładność. Poczekaj pan, rozważmy wszystko po kolei. Ten Tadeusz był u brata; mieli ze sobą kłótnię, to wiemy na pewno. Brat umarł, a klejnoty znikły. To wiemy również. Nikt nie widział brata od chwili, kiedy go Tadeusz opuścił, łóżko brata jest nienaruszone, nikt w niem nie spał. Tadeusz jest widocznie bardzo wzburzony. Powierzchowność ma, że tak powiem, niezbyt ponętną. Jak pan widzi, zasnuwam sieć dokoła Tadeusza; sieć zaczyna zacieśniać się coraz bardziej.
— Nie zna pan jeszcze wszystkich faktów — rzekł Holmes. — Ten cierń, który, mojem zdaniem, jest zatruty, był w czaszce nieboszczyka, ot, tu, gdzie widać jeszcze znak. Ta kartka z tym oto napisem, leżała na stole, a obok to dziwaczne narzędzie. Jakże to wszystko zgadza się z pańską teorją?
— Potwierdza ją pod każdym względem —

75