Strona:PL Doyle - Znak czterech (tł. Neufeldówna, 1922).pdf/94

Ta strona została uwierzytelniona.

niezwykła broń, wyraz na kartce, zgodny z tym, jaki był wypisany na kartce przy majorze Sholto, wszystko to razem stanowiło istotnie labirynt, z którego człowiek, mniej szczodrze od mego współlokatora przez naturę uposażony, nie znalazłby z pewnością wyjścia i, zrozpaczony, dałby za wygranę.
Pinchin Lane był to szereg odrapanych, dwupiętrowych kamienic, w niższej dzielnicy Lambethu. Stukałem niejednokrotnie pod № 3 i upłynęło sporo czasu, zanim wywołałem jakiekolwiek wrażenie. W końcu, po za roletą, błysnęła świeca i twarz jakaś wyjrzała z górnego okna.
— Ruszaj ztąd, pijany włóczęgo! — usłyszałem. — Jeśli będziesz się jeszcze dobijał, otworzę psiarnię i wypuszczę na ciebie czterdzieści dwa psy.
— Wypuśćcie tylko jednego, to mi starczy, bo po to właśnie przyszedłem — rzekłem.
— Precz stąd! — krzyknął ten sam głos. — Słuchaj, mam w tym koszyku mokrą ścierkę, cisnę ci ją w łeb, jeśli sobie nie pójdziesz.
— Ale ja chcę psa! — krzyknąłem.
— Jeszcze mi tu będziesz gadał! — huknął pan Sherman. — Wynoś się, bo jak powiem „trzy“, ścierka spadnie.
— Pan Sherlock Holmes... — zacząłem,

84