Strona:PL Doyle - Znak czterech (tł. Neufeldówna, 1922).pdf/96

Ta strona została uwierzytelniona.

wyraźnie błyszczące, rozognione ślepia, spoglądające na nas z każdego kąta i z każdego otworu. Nawet belki nad naszemi głowami zajęte były przez jakieś dwa ptaki, które kołysały się leniwie i unosiły skrzydła, gdyż głosy nasze zakłóciły im drzemkę.
Toby był, jak się okazało, brzydkim psem, mieszańcem wyżła i ogara, z długą sierścią, obciętemi uszami i ciężkim, kaczkowatym chodem. Po chwili wahania, przyjął kawałek cukru, który mi podał stary przyrodnik, a zawarłszy w ten sposób przyjaźń, pies poszedł za mną do dorożki i, bez najmniejszego oporu, pojechał ze mną. Na zegarze jakiejś wieży biła właśnie trzecia, gdy stanąłem nareszcie przed Pondicherry Lodge. Dowiedziałem się, że były bokser konkursowy, Mc Murdo, został zaaresztowany jako spólnik Tadeusza Sholto i obaj powędrowali już do urzędu policyjnego. Dwaj policjanci strzegli małej furtki, lecz, skoro tylko wymieniłem nazwisko mego przyjaciela, wpuścili mnie wraz z psem.
Holmes stał w progu, ręce miał w kieszeni i palił fajkę.
— A! masz go! — rzekł. Dobry, dobry pies... Athelney Jones poszedł. Rozwinął niesłychaną energję, po twojem odejściu zaaresztował nietylko naszego przyjaciela, Tadeusza, ale i odź-

86