czy gadają. Ale wyraz ten tak mu był obojętnym, jakby go ktoś nazwał po imieniu. Napisałem natychmiast do Villers-Cotteréts, aby mi przysłano drugi wyciąg z rejestrów stanu cywilnego, tyczący się mego ojca, tak jak mi przysłano już pierwszy tyczący się mnie.
Pozwalam sobie i ten przedłożyć czytelnikowi; gdyby zaś kto miał tyle zepsuty smak, aby wolał naszą prozę od prozy sekretarza municypalności w Villers-Cotteréts, niech się o to rozprawi z owym jegomością, z Corbeil:
„Roku tysiąc siedemset dziewięćdziesiąt drugiego, a pierwszego republiki francuzkiéj, dnia 28 miesiąca listopada, o godzinie 8éj wieczorem, po ogłoszonej u głównych drzwi gmachu gminy w niedzielę, dnia 18 b. m., zapowiedzi przyszłego małżeństwa, pomiędzy obywatelem Tomaszem Aleksandrem Davy de la Pailleterie, mającym lat 30 i miesięcy 8, pułkownikiem huzarów, urodzonym w la Guinodée, inaczej w Trou-Jérémie, w Ameryce, synem ś. p. Aleksandra Antoniego Davy de la Paille-