Strona:PL Dumas - Życie jenerała Tomasza Dumas.djvu/221

Ta strona została przepisana.

Uważał więc za stosowne przerwać rozmowę i powiedział.
— Więc jenerał nie poznajesz pana?
— Nie, odrzekł mój ojciec.
— Otóż to właśnie ten sam kommendant, który....
— Który?
Dermoncourt dał znak oficerowi, żeby za niego dokończył.
Oficer zrozumiał.
— Który wyzwawszy nic czekał cię — tak jest, ja nim jestem jenerale — rzecze śmiejąc się.
— Czy doprawdy?
— Więc nie widziałeś pana? zapytał Dermoncourt mego ojca.
— Nie. Zapaliłem się owego dnia i wściekałem się, nie mogąc się zmierzyć z wyzywającym.
— Tak jest, ja to byłem jenerale. Postanowiłem był mocno bić się z tobą, ale gdym ujrzał pędzącego cię ku mnie, zabrakło mi serca. Czułem potrzebę wypowiedzenia ci tego, jenerale, dlatego prosiłem aby mi pozwolono przywieść rzeczy i pieniądze dla mych oficerów.