stopnia; pożegnali więc sztab nasz z zapewnieniem wdzięczności, któréj zresztą jeden z nich wkrótce dał dowody.
W tydzień po ich oddaleniu się, przybył parlamentarz do obozu francuzkiego i zażądawszy widziéć się z mym ojcem, złożył mu pistolety tak przezeń żałowane, a które zaniesiono wówczas samemu jenerałowi Kerpen. Ten na prośbę oficera wziętego i ranionego przez mego ojca, odesłał mu je z grzecznym biletem.
Trzeciego dnia odebrał mój ojciec od tego oficera następujący list:
„Spodziewam się, żeś odebrał przedwczoraj pistolety przysłane ci przez jenerał-porucznika barona Kerpen. Ja odebrałem mój płaszcz, za co mam zaszczyt podziękować, jak niemniéj za tyle innych łask mi wyświadczonych. Bądź przekonany jenerale, że mojéj wdzięczności nic nie wyrówna i że pragnę tylko sposobności okazania tego czynem. Rany moje zaczynają się goić; gorączka mnie odstąpiła. Czynią jakieś nadzieje pokoju. Spodziewam się że przed zupełném jego zawarciem będę w stanie pójść cię uściskać,