Strona:PL Dumas - Życie jenerała Tomasza Dumas.djvu/31

Ta strona została przepisana.

wieść z Jamajki do St. Domingo cały ładunek okrętowy najniebezpieczniejszych płazów. Wykonaniem tego zatrudniono murzynów umiejących zaklinać węże; wszakże podanie niesie, że w miesiąc potem wszystkie co do jednego wyginęły, i St. Domingo nie ma ani czarnych węży Jawy, ani grzechotuików Ameryki północnéj, ale ma kaimany.
Pamiętam, lubo byłem dziecięciem, kiedy mój ojciec opowiadał, że mając lat 10 wracał z miasta do posiadłości rodziców i spostrzegł leżący nad brzegiem morza jakiś dziwny bal, którego nie widział gdy szedł tą samą stroną przed dwiema godzinami; podniósł więc kilka kamyków i rzucił je na ową kłodę, aż ta nagle się przebudziła, bo to był kaiman wygrzewający się na słońcu.
Zdaje się, że kaimany nagle przebudzone w zły wpadają humor; ten o którym mowa, spostrzegłszy mego ojca, porwał się do niego. Ojciec mój, prawdziwe dziecię osad, syn sawanów, umiał biegać doskonale; ale kaiman biega jeszcze lepiéj i przygoda ta byłaby mnie zapewne pozostawiła na zawsze w otchłaniach