— Co powiesz Mocquet — zapytał mój ojciec. Czemu masz taką pogrzebową minę?
— Oto jenerale — odrzekł poważnie Mocquet — zmora mnie dusiła.
— Zmora cię dusiła! no! no! rzecze mój ojciec podpierając się na łokciu.
— Tak jest, jenerale.
I Mocquet wyjął z ust swą króciótką gipsówkę, co tylko czynił rzadko i w ważnych okolicznościach.
Ta wiecznie tuż prawie pod nosem dymiąca gipsówka stała się nie przydatkiem do Mocqueta, ale jego składową częścią.
Nikt nie mógł powiedzieć, aby kiedy widział Mocqueta bez jego gipsówki. Jeżeli jéj przypadkiem nie miał w ustach, to ją pewno trzymał w ręku.
Gipsówka ta, jako towarzyszka nieodstępna Mocqueta wśród najgęstszych zarośli, musiała być tak krótką, iżby jak najmniéj wystawioną była na zawadzenie o ciała stałe, coby ją mogły skruszyć.
Skruszenie gipsówki dobrze nałożonéj było
Strona:PL Dumas - Życie jenerała Tomasza Dumas.djvu/355
Ta strona została przepisana.