mil na dzień, to igraszka — robiliśmy ich jenerale więcéj na polowaniu.
— A zatém dam ci list do pana Collard i pójdziesz.
— I pójdę. Dobrze, jenerale.
Ojciec mój wstał i napisał list do pana Collard.
Powiemy później kto to był ten p. Collard, tymczasem nadmienimy tylko że należał do dobrych przyjaciół mego ojca.
W liście tym było co następuje:
„Przysyłam ci mego głupiego stróża, którego znasz. Uroił sobie, że stara baba nasyła go co noc zmorą, i aby raz pozbyć się swego upiora, chce ją po prostu zabić. Sądy mogłyby się gniewać za takie samowolne wyleczenie się z nocnego duszenia, i dla tego przysyłam ci go pod błahym pozorem. Poślij go do Dauré do Vouty, który pośle go pod innym pretekstem do Dulaulaya, a ten za sprawunkiem jakim lub nie, pośle go do diabła jeżeli mu się tak spodoba.
„W ogóle trzeba aby jego wędrówka trwa-