Strona:PL Dumas - Życie jenerała Tomasza Dumas.djvu/37

Ta strona została przepisana.

tając o pozwolenie, zasiadł przy niéj i rozpoczął rozmowę.
— Wybacz pan, przerwie mu dama pierwsze zaraz słowa — ale zdaje mi się, że nie dosyć uważasz iż nie jestem sama.
— A z kimże pani jesteś? zapytał muskietier.
— Ależ widocznie z tym panem — odpowiedziała kreolka, wskazując na mego ojca.
— Ah! przepraszam, rozumiałem że to pani lokaj.
Ledwie wymówił to zuchwalstwo, grubiański muskietier wyleciał jak z kuszy na środek parteru.
Spadek ten niespodziewany, wywołał naturalnie wielki zgiełk, bo chodziło nietylko o tego co spadł, ale i o tych na których wpadł.
Parter stał w owéj epoce, nie potrzebował się więc podnosić, zwrócił się tylko z ogromnym krzykiem ku loży, z której wyleciał muskietier.
Mój ojciec wyszedł z niej natychmiast, aby czekać na swego przeciwnika w kurytarzu, ale tu spotkał tylko oficera od konstablii, który go dotknął swoją laseczką hebanową z gałką ze