Strona:PL Dumas - Życie jenerała Tomasza Dumas.djvu/374

Ta strona została przepisana.

nóg. Nareszcie pożegnaliśmy się i pani ta powzięła zapewne o mnie wyobrażenie, żem jest dzieckiem wychowanym najlepiéj w świecie.
Przy drzwiach zatrzymał się mój ojciec i podniósłszy mnie w górę, tak, żem był równo z jego twarzą — a czynił to zawsze, ilekroć miał mi coś serjo powiedzieć.
— Moje dziecię, rzecze, będąc we Florencyi czytałem historyą pewnego rzeźbiarza, który opowiada, że kiedy miał twoje lata, ukazał ojcu salamandrę igrającą w ogniu, a ojciec wyciął mu mocny policzek mówiąc: — Synu mój, daję ci ten policzek nie za karę, ale abyś spamiętał to, co niewielu ludzi naszego pokolenia widziało, a co widzieć będzie bardzo mało ludzi twojego pokolenia, to jest salamandrę. — I ja postąpię jak ojciec rzeźbiarza florentyńskiego, tylko że nie dam ci policzka, ale tę sztukę złota, abyś pamiętał, że dzisiaj pocałowała cię jedna z najlepszych i z największych pań pod słońcem, pani margrabina de Montesson, wdowa po Ludwiku Filipie Orleańskim, zmarłym przed 20 laty.
Nie wiem jakby był działał na moją pamięć