Strona:PL Dumas - Życie jenerała Tomasza Dumas.djvu/376

Ta strona została przepisana.

było Montmartre, i pamiętam że śledziłem okiem ogromnego latawca pławiącego się w powietrzu wysoko po nad wiatrakami, kiedy mnie ojciec przywołał, wsadził mi między nogi szablę Bruna, na głowę kapelusz Murata, kazał obiedz jak na koniu w okół stołu i powiedział:
— Moje dziecię, tak jak niezapomnisz nigdy, że cię wczoraj pocałowała pani de Montesson, wdowa po księciu Orleańskim, wnuku rejenta, tak też pamiętaj wiecznie żeś objechał na około stołu na szabli Bruna i w kapeluszu Murata.
Widzisz mój ojcze, żem nie uronił żadnego ze wspomnień, które mi dochować kazałeś. Bo odkąd przyszedłem do rozumu, twoja ojcze pamięć żyje we mnie jak lampa święta i wciąż oświetla wszystkie rzeczy, wszystkich ludzi, których pokazując mi, dotknąłeś palcem, pomimo że czas rzeczy te zniszczył, że śmierć tych ludzi zabrała.
Zresztą, dwom tym mężom, obu zamordowanym w dwa miesiące jeden po drugim, złożyłem hołd mój pamięci, jednemu w Avignon, drugiemu w Pizzo.