Strona:PL Dumas - Życie jenerała Tomasza Dumas.djvu/38

Ta strona została przepisana.

słoniowej kości, oświadczając że imieniem marszałków Francyi czepia się jego osoby.
Pierwszy to raz ojciec mój miał sprawę z konstablią.
Wychowany na St. Domingo, gdzie nie było trybunału marszałków, nie znał wcale zwyczajów téj instytucyi.
— Wybacz pan, rzecze do oficera, powiadasz zdaje mi się, że się przyczepiasz do mojéj osoby.
— Miałem zaszczyt powiedzieć to panu — odrzekł oficer.
— Nie byłżebyś łaskaw wytłumaczyć mi co to ma znaczyć?
— To znaczy panie, że od téj chwili aż do czasu w którym trybunał honorowy rozstrzygnie twoją sprawę, nie odstąpię cię ani na krok.
— Nie odstąpisz mnie?
— Nie panie.
— Jakto, wszędzie za mną pójdziesz?
— Tak panie, wszędzie.
— Nawet do téj damy?
Oficer skłonił się z największą grzecznością.
— Nawet do téj damy.