Strona:PL Dumas - Życie jenerała Tomasza Dumas.djvu/387

Ta strona została przepisana.

Raz zażądał mnie widzieć; chciano posłać do krewnéj, do której mnie zaniesiono.
— Eh nie! odpowiedział, śpi mój dzieciaczek; nie budźcie go.
Nareszcie pożegnawszy panią Darcourt i księdza, obrócił się do mojej matki i dla niéj chowając ostatnie tchnienie, skonał na jéj ręku, o samej północy.
Téj nocy, kiedy mój ojciec umarł, wyniesiono mnie, jak to już powiedziałem, z domu do méj kuzyny Marjanny, mieszkającéj u swego ojca, przy ulicy Soissons. Czy nie chciano mych lat dziecinnych zamroczyć stycznością z trumną, bo śmierć była przewidziana, czy téż obawiano się, że mógłbym im w pierwszych chwilach zamieszania zawadzać, dosyć mama Zine oddaliła się ze mną z domu około godziny 5éj z wieczora, a potém wróciła, bo moja biedna matka potrzebowała na tę noc pomocy.
Uwielbiałem ojca; być może, iż uczucie, które dzisiaj nazywam miłością, było w wieku tak młodym tylko naiwném podziwianiem owéj herkulesowej budowy i siły olbrzymiéj, co się