Strona:PL Dumas - Życie jenerała Tomasza Dumas.djvu/392

Ta strona została przepisana.

przestrachu, wyszedłem z krzesełek i zbliżyłem się ku drzwiom.
— Gdzie idziesz Aleksandrze! — krzykła kuzynka — gdzie idziesz?
— Idę otworzyć tacie, — odpowiedziałem spokojnie — bo przychodzi pożegnać się ze mną.
Biedna dziewczyna wyskoczyła z łóżka cała przerażona, schwyciła mnie w chwili, gdym kładł rękę na klamkę i zaniosła mnie gwałtem do łóżka.
Broniłem się jak mogłem, krzycząc: adieu tato! adieu tato!
Coś, jakby oddech konającego wionęło po mój twarzy i uspokoiło mnie.
Usnąłem z oczami pełnemi łez, z piersią zapartą łkaniem.
Nazajutrz zbudzono nas ze świtem.
Ojciec mój umarł właśnie w chwili, kiedy usłyszałem owe mocne uderzenie we drzwi.
Wtenczas to uderzyły mi w ucho wyrazy nie mające dla mnie zupełnego znaczenia.
Biedne dziecię! umarł ci ojciec i który cię tak bardzo kochał!