Śty Bernard, aby ze świtem być w gotowości do natarcia.
Górę Valezan sobie mój ojciec zachował.
Jenerał Bagdelaune wyruszył o godzinie 9 wieczorem. Przez godzin 10 maszerował w urwiskach, nie trzymając się żadnéj utorowanéj drogi i na wiarę przewodników, którzy nie raz sami zmyleni ciemnościami, obłąkali naszych żołnierzy. Nareszcie równo ze świtem staje pod redutą, uderza na nią z odwagą i gwałtownością których jego żołnierze już tyle dali dowodów; ale reduta broni się straszliwie; to wulkan ciągle płonący. Trzy razy Bagdelaune prowadzi do szturmu, trzy razy żołnierze jego odparci. Nagle wyloty dział Valezanu zmieniają kierunek, grad kul siecze w obrońców Bernarda. Ojciec mój wprzód dokonał swego zadania; onto zwrócił przeciw Piemontczykom ich własne działa; Walezan który miał bronić Bernarda, na niego rzuca swe pioruny. Francuzi spostrzegłszy niespodzianą pomoc, rzucają się po czwarty raz do szturmu. Piemontczycy ustraszeni dywersyą, nie śmią stawić teraz czoła i pierzchają na wszystkie strony; jenerał Bag-
Strona:PL Dumas - Życie jenerała Tomasza Dumas.djvu/90
Ta strona została przepisana.