Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/103

Ta strona została przepisana.

ptaszki, szczęśliwe, że im tak piękna rączka żywność podaje; jak podlewasz róże, nie tak różowe jak usta twoje, i lewkonje, nie tak wonne jak oddech twój.
„I te kilka chwil, napełniają myślami o tobie dni moje, marzeniami o Tobie nocy całe.
„Pani! Nie wiesz kto ja jestem, ja nie wiem zupełnie kto Pani jest; ale kto cię widział bodaj chwilkę jedną, łatwo domyślić się może, jak czuła i ognista dusza, kryje się pod taką powierzchownością. — Myśl twoja bezwątpienia tak poetyczna jest, jak wdzięki twoje; i sny twoje, są niezawodnie takie cudowne jak spojrzenia. Szczęśliwy, kto mógłby urzeczywistnić te słodkie marzenia; bezbożny, ktoby odważył się rozbić te śliczne ułudy!
Prawda! mówił daléj Filip zadowolony z siebie samego, prawda, żem nieźle wcale naśladował styl naszego czasu?
— Właśnie miałem ci to powiedzieć, rzekł Amory, gdybyś mi niezabronił przerywać Ci wcale
Filip czytał daléj:
„Widzisz więc Pani, — że ja znam Ciebie.
„A tobie Pani, czy jaki tajemniczy głos nie sze-