Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/104

Ta strona została przepisana.

pnął, że tam, niedaleko, na przeciw zaraz, nieco wyżéj, pewien człowiek młody, posiadacz niezłego majątku, ale sam i opuszczony na tym świecie, potrzebuje serca, coby go pojęło, pokochało. Że aniołowi, coby zstąpił z niebios dla uzupełnienia bytu jego, oddałby swą krew, i życie, i duszę swoją by oddał; bo miłość jego niebyłaby wcale kaprysem równie bluźnierczym jak śmiesznym, ale ubóstwianiem codzienném, co godzinném, wieczystém. — Jeżeliś mię Pani nie widziała, niedomyślałaś się przynajmniej?
Tu Filip zatrzymał się po raz drugi spoglądając na Amorego, niby pytając, jak mu się ten drugi peryod podobał? Amory pochwalił kiwnięciem głowy, i Filip ciągnął daléj:
„Przebacz mi więc Pani, żem niemógł oprzeć się gwałtownej żądzy objawienia ci tych głębokich i niezmiennych uczuć, jakie sam widok twój we mnie wzbudził. Przebacz mi, żem wyjawił przed tobą tę miłość skromną a namiętną, która odtąd życiem jest dla mnie. — Nie obrażaj się wyznaniem serca, które cię szacuje; a jeżeli uwierzysz szczerości poświęcenia tego serca, pozwól mi pójść, i nie zimnym już listem, ale żywym głosem