Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/109

Ta strona została przepisana.

szcze, ale na 16, ale na 32, ale na 64, ale podrobić go na cząstki zaledwo dojrzane — to już było dzieciństwo; ale zamienić go prawie na atomy — to było okrucieństwo; A przecież ona to zrobiła! a kiedy już cząstek niepodobna było dzielić na mniejsze, otworzyła dłoń i puściła na przechodzących cały ten deszcz elegijacki. Potem roześmiawszy mi się po raz drugi, otwarcie, prosto w oczy, zamknęła okno. Tym czasem zuchwały powiew wiatru, przyniósł mi urywek mego listu i jaki jeszcze wystaw sobie, mój kochany! ten sam, na którym było napisane: Śmiesznym wszystkiemi głoskami.
„Małom nie oszalał ze złości; — ale ponieważ, zresztą ona temu ostatniemu wypadkowi wcale nie była winna, za który mógłbym tylko mieć żal do jednego z 4 głównych wiatrów, zamknąłem więc okno z nadzwyczajną godnością i zacząłem rozważać nad środkami zwyciężenia tego oporu, niesłychanego w szlachetnem zgromadzeniu gryzetek.
W pierwszych planach moich widać było naturalnie rozdrażnienie, w jakiem byłem. — Były to najokropniejsze kombinacye, postanowienia naj-