Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/110

Ta strona została przepisana.

dziksze. — Przed myślą moją na prędce przesunęły się tę wszystkie katastrafy miłosne, co tyle strachu narobiły na świecie, od Otella aż do Antony. Ale nie mogąc poprzestać na żadnej, postanowiłem przetrwać noc w gniewie moim, na zasadzie zdania: noc przynosi radę. — I w istocie, nazajutrz przebudziwszy się byłem szczególnie spokojny. Moje projekta gwałtowne ustąpiły miejsca postanowieniem daleko łagodniejszym i skończyło się na tém, że miałem czekać do wieczora, iść do niéj, zadzwonić, wejść, zaniknąć drzwi za sobą na zasówkę, rzucić się jej do nóg, i żywym głosem, namiętnie, powiedzieć to, com wczoraj był napisał. Gdyby mną wzgardziła — ha! wtedy możnaby uciec się do środków ostatecznych.
„W planie dosyć było odwagi, ale autor planu jéj nie miał. Wieczorem doszedłem odważnie, aż do schodów mojej infantki, — ale zatrzymałem się tam. Nazajutrz wszedłem aż na drugie piętro, alem jeszcze prędzej zeszedł, nie puszczając się dalej. Na trzeci dzień byłem już na jej piętrze, i na tém ograniczyła się odwaga moja; byłem jak Cherubin, nie śmiałem ośmielić się.
„Wreszcie czwartego dnia poprzysiągłem sobie