Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/129

Ta strona została przepisana.

gdalena, piękny to kraj, i piękne to niebo, gdzie pomarańcza dojrzewa ale twa miłość w któréj cały raj szczęścia jaśnieje, stokroć dla mnie jest piękniejsza.
— O mój Boże! rzekł Amory wzdychając, a w westchnieniu znać było małą niecierpliwość.
— Cóż Ci takiego? spytała Magdalena.
— Dla czegóż potrzeba, aby każde szczęście miało cień swój, choćby najlżejszy?
— Co rozumiesz przez to?
— Że Włochy byłyby dla nas istnem Eldorado, że powtarzał bym ci: tam, tam to kochać trzeba, tam tylko czuje się życie; — ale jedna rzecz będzie smuciła miłość naszą....
— I jaka? proszę Cię.
— Boję się powiedzieć Ci Magdaleno.
— No! powiedz mój drogi.
— Widzisz, mnie się zdaje, że do zupełnego szczęścia potrzeba, abyśmy mogli być zupełnie sami; mnie się zdaje, że miłość jest uczucie tak delikatne i święte, że obecność trzeciego, ktokolwiek on jest, warzy ją i zabija; mnie się zdaje, że aby się oddać sobie zupełnie, zlać się nieja-