Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/13

Ta strona została przepisana.

rozmawiał z nim ostatniem polowaniu i o zbliżających się wyścigach w Chanhlly, co mu znowu zajęło z pół godziny. Wreszcie koło bramy Saint-James napotkali trzeciego, który od trzech dni wrócił ze Wschodu, i on im z takiém zajęciem opisywał życie, jakie prowadził w Kairze i Konstantynopolu, że jeszcze godzina upłynęła bez zbytniej niecierpliwości. Ale kiedy ta już godzina wybiła, nasz bohater nie mógł wytrzymać dłużéj; żegnając swych przyjaciół puścił konia cwałem, i nie zatrzymując się ani zmieniając prędkości, jednym tchem wrócił na róg ulicy Anguleme, który wychodzi na Elizejskie pola. Tam stanął, spojrzał na zegarek, a zobaczywszy że pokazuje pierwszą godzinę, zsiadł z konia, rzucił cugle swemu słudze, zbliżył się do domu, przed którym zatrzymał się był rano, i zadzwonił.
Jeżeli Amory doświadczał jakiej obawy, obawa ta, była bezzasadną zupełnie; bo po uśmiechu, co się kolejno ukazywał na ustach sług, od stróża, co mu kratę otworzył aż do lokaja siedzącego w przedsieni, można było wnosić, że młody hrabia dobrze jest znajomy w tym domu. To też kiedy zapytał się, czy P. d’Avrigny jest u sie-