Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/136

Ta strona została przepisana.

najmniéj, żadne nie grozi niebezpieczeństwo, zadrżeli oboje. Muszę pożegnać się ze wszystkiemi projektami? Pojedziecie sami, bezemnie. Król w żaden sposób nie chce mi dać urlopu, o który prosiłem dziś. Jego Królewska Mość raczył mi powiedzieć, że jestem dla niego użyteczny, nawet potrzebny; i prosił mię, abym się nie oddalał teraz. Cóż miałem na to odpowiedzieć? prośby Królewskie — to dla nas rozkazy.
— Ach! ojcze, to źle, rzekła Magdalena, przenosisz Króla nad córkę!
— Cóż robić! kochany opiekunie, rzekł Amory, nie mogąc, pod sztucznym smutkiem widocznéj ukryć radości — choć nieobecny, niemniéj przeto będziesz z nami.
Chcieli dłużej się nad tém rozwodzić, alem nagle zwrócił rozmowę na inny przedmiot; ich niewinne udawanie strasznie mię bolało.
Powiedziałem Amoremu, com mu miał powiedzieć, o tém poselstwie otrzymaném dla niego, i o myśli jaką miałem, aby z podróży przedsiębranéj li dla przyjemności, wyciągnąć korzyść dla jego dyplomatycznej karyery.
Zdało mi się, że bardzo był za to wdzięczny,