Ta strona została przepisana.
ale w téj chwili jedyna go myśl zajmowała — myśl o miłości jego.
Kiedy odchodził, Magdalena odprowadzała go. Przypadkiem stałem wtedy koło samych drzwi; poszedłem był do stolika po książkę. Magdalena mię nie widziała.
— I cóż Amory? rzekła, nie możnaby powiedzieć, że wypadki rozumieją nas i słuchają. Cóż mówisz o tém?
— Mówię, odpowiedział Amory, że zapomnieliśmy zupełnie o ambicyi, i że ludzie niesłusznie tak na nią krzyczą. Są wady, co nieraz więcéj robią dobrego, niż zalety niektóre.
A więc córka moja będzie myśliła, że przez ambicyę pozostaję, kiedy ona odjeżdża!?
Niech i tak będzie. Może to i lepiéj.