Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/138

Ta strona została przepisana.
VI.

Od téj chwili nic już nie mroczyło radości młodej pary.
Dwa czy trzy dni upłynęło a uśmiech zdobił wszystkie usta. Ale z czterech serc, dwa zajęte były jakimś uczuciem głgbokiem, które w samotności dopiero spędzało wesołość z twarzy i nadawało jéj wyraz prawdziwszy.
P. d’Avriigny uśmiechał się wesoło; ale obawiał się ciągle o zdrowie Magdaleny i badał ją troskliwie przez krótkie chwile, które był razem