Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/147

Ta strona została przepisana.

dział młodzieniec, że z Antoniną rozmawiam; chwaliłem właśnie jéj ubiór.
— Bez wątpienia tak szczerze jak i mój przed chwilą chwaliłeś?! Lepiejbyś przyszła pomódz mi, aniżeli masz słuchać pochwal tego brzydkiego podchlebcy.
— Tylko com weszła, rzekła młoda dziewica; a gdybym wiedziała, że mię potrzebujesz, byłabym przyszła wcześniéj do ciebie.
— Któż ci to robił tę suknię? pytała Magdalena.
— Ja sama; wszak wiesz, że na nikogo się zwykle w tém nie spuszczam.
— I dobrze robisz, bo nigdy szwaczka takiéj sukni nie zrobi.
— Wszak chciałam zrobić i dla ciebie, ale nie przystałaś na to.
— A kto Cię ubierał?
— Ja sama.
— A włosy?
— Także ja, wszak zwykle noszę tak; widzisz żem nic nie dodała.
— Bardzo słusznie, rzekła Magdalena z gorz-